środa, 25 marca 2015

Szkoła pełna wrażeń.

Starsze moje dziecko chodzi do szkoły. Już trzeci rok. I coraz bardziej jestem nią przerażona. Szkołą, nie córką. A właściwie tym, jak jest ona zarządzana. Niestety - zły dyrektor to i kadra byle jaka. Nie da się im wytłumaczyć, nauczyć czegoś. Oni wiedzą lepiej.



Tyle się trąbi ostatnio o ciekawych lekcjach wf'u. Stop zwolnieniom. Inicjatywa fajna. Ja sama jestem fanką gimnastyki w szkole. W czasach szkolnych - podstawówka, średnia - zawsze w reprezentacji szkolnej w koszykówce. Lekcje wf'u uwielbiałam. Lecz tak mnie nosi ostatnio, że chyba sama zacznę córce pisać zwolnienia. Dużej różnicy nie będzie.

U córki w szkole są dwie sale gimnastyczne - duża i mała. Jak są na małej to grają w zbijaka, jak na dużej to mają zawody. Wow, urozmaicenie na maksa. Lecz gra w zbijaka polega na tym, że jeśli dziecko zostanie zbite to schodzi z boiska i siedzi. I SIEDZI. Jeśli gra jest długa to grzeje ławkę całą lekcję. Pani nie ma pomysłu jak zorganizować czas dzieciom, które już odpadły. I jeszcze dochodzi czas wiosna - lato i ładna pogoda. No, jak jest ładna pogoda to trzeba iść na dwór. I co robią? Co chcą. Jak mają chęć siedzieć i grać na komórce to mogą. BAJECZNIE.

Od zawsze mówiłam, że lekcje wychowania fizycznego powinni prowadzić wuefiści a nie panie od literek!

Dzisiaj córka miała, oprócz urozmaiconej lekcji wf (na podwórku), język angielski. W sali komputerowej. I fajnie - tam jest tablica multimedialna, zawsze można coś ciekawego dzieciakom zaprezentować, wzbogacić nudne lekcje z podręcznikiem. Tyle, że jak pan szanowny nauczyciel zrobił co chciał zrobić to pozwolił dzieciom grać. W cokolwiek. A że u mojej córki w komputerze akurat nie było internetu to siedziała i patrzała na innych. No pan się wykazał. Brawo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz